Biegam amatorsko, biegam dla siebie, jakby ktoś nie wiedział jeszcze :)
Ot tak sobie truchtam od czasu do czasu. Jednocześnie posiadam prawo jazdy i jako kierowca czuję ogromny strach i przerażenie, gdy widzę osoby biegające po mieście, bo cholera ich wie, czy dobiegając do przejścia się zatrzyma taki, czy może rzuci mi się pod koła. Staram się stosować zasadę ograniczonego zaufania i zdjąć nogę z gazu, ba nawet przepuszczę biegacza, coby z rytmu biedaczyna się nie wybił. Jako biegacz zauważam, że kierowcy bardzo chętnie się zatrzymują, gdy taki biegacz jak ja nadciąga i zazwyczaj z uśmiechem na buzi przepuszczają mnie na przejściu :) Czy to przejaw kultury, czy też chęć popatrzenia na człapiąca sierotę nie jest ważne, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ciesze się i zazwyczaj dziękuje im gestem podnosząc rękę lub zwyczajnie staram się wyszczerzyć chociaż zęby.
Czemu Ci kierowcy nie stosują tej samej zasady wobec takiego zwykłego pieszego, który dochodzi do przejścia, nie biegnie, jest zwyczajnie ubrany, może jeszcze w łapkach taszczy siaty z zakupami. Czemu takiego nie-biegacza tak rzadko dobrowolnie przepuszczamy na przejściu, na którym nie ma sygnalizacji świetlnej. Cholera wie.
Dziś przygoda biegowa, która przynajmniej czterech kierowców może nauczy, że i nie-biegacz podziękuję uśmiechem, jak się go na przejściu przepuści.
Ja - biegacz biegnę spokojnie w stronę ronda, z daleka widzę, że przy przejściu czeka babulina. Ruch jak cholera. Każdy wraca z pracy, jedzie pospacerować po galerii, każdemu się spieszy. Kobiecina czeka, stoi, przestępuje z nogi na nogę, żaden cholera jej nie przepuści. Spieszą się, a babuszce przetruchtanie przez przejście zajmie troszkę czasu - cennego czasu kierowcy. Dobiegam do przejścia i bach. Jak na zawołanie zatrzymują się kierowcy, uśmiechają. Ruszam, babuleńka korzysta i rusza powoli przez przejście. Fart!!! :) Krzyczy za mną, że gdyby nie ja to by tu z godzinę biedna stała. No nieeee. "Babuszka przez drugie przejście przebiegniemy razem" -proponuje starszej Pani.
Mówię babci, że ja jej siaty doniosę do drugiego przejścia na rondzie, a ta niech idzie i tylko macha rękoma jak biegacz. Może zadziała na kierowców. Pobiegła ;) Zadziałało - zatrzymali się. Dziękuję im wszystkim w imieniu babuleńki, która w wieku lat 70 ( na moje oko) stwierdziła, że chyba zacznie biegać. Na razie rekami tylko, a później się zobaczy.
Zdrówka życzę babci spotkanej na trasie.