czwartek, 23 kwietnia 2015

Biegać każdy może ...

Biegam amatorsko, biegam  dla siebie,  jakby ktoś  nie wiedział  jeszcze :)
Ot tak sobie truchtam od czasu do czasu. Jednocześnie  posiadam prawo jazdy i jako kierowca  czuję ogromny strach i przerażenie, gdy widzę osoby biegające po mieście, bo cholera  ich wie, czy dobiegając do przejścia się  zatrzyma taki, czy może  rzuci mi się  pod koła. Staram się stosować  zasadę  ograniczonego zaufania i zdjąć  nogę   z gazu, ba nawet przepuszczę biegacza, coby z rytmu biedaczyna się  nie wybił. Jako biegacz zauważam, że  kierowcy bardzo chętnie  się  zatrzymują, gdy  taki biegacz jak ja nadciąga  i zazwyczaj z uśmiechem  na buzi przepuszczają  mnie na przejściu  :) Czy to przejaw kultury, czy też  chęć  popatrzenia na człapiąca sierotę nie jest ważne, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ciesze się i zazwyczaj dziękuje im gestem podnosząc  rękę  lub zwyczajnie  staram się wyszczerzyć chociaż zęby.
Czemu Ci kierowcy nie stosują  tej samej zasady wobec  takiego zwykłego  pieszego, który dochodzi do przejścia, nie biegnie, jest zwyczajnie ubrany, może  jeszcze w łapkach taszczy siaty z zakupami. Czemu takiego nie-biegacza tak rzadko dobrowolnie  przepuszczamy na przejściu, na którym nie  ma sygnalizacji świetlnej. Cholera wie.
Dziś  przygoda biegowa, która  przynajmniej  czterech kierowców  może  nauczy, że  i nie-biegacz podziękuję  uśmiechem, jak się  go na przejściu  przepuści.


Ja - biegacz biegnę spokojnie w stronę  ronda, z daleka widzę, że  przy przejściu  czeka  babulina. Ruch jak cholera. Każdy wraca z pracy, jedzie pospacerować po galerii, każdemu się spieszy. Kobiecina czeka, stoi, przestępuje z nogi na nogę, żaden  cholera  jej nie przepuści. Spieszą  się, a babuszce przetruchtanie  przez przejście  zajmie troszkę  czasu - cennego  czasu kierowcy. Dobiegam do przejścia i bach. Jak na zawołanie zatrzymują  się  kierowcy, uśmiechają. Ruszam, babuleńka korzysta i rusza powoli przez przejście. Fart!!!  :) Krzyczy za mną, że  gdyby nie ja to  by tu z godzinę  biedna stała. No nieeee. "Babuszka przez drugie przejście  przebiegniemy razem" -proponuje starszej Pani.
Mówię  babci, że ja jej siaty doniosę do drugiego przejścia  na rondzie, a ta niech idzie i tylko macha rękoma  jak biegacz. Może  zadziała  na kierowców. Pobiegła  ;)     Zadziałało - zatrzymali się. Dziękuję im wszystkim w imieniu babuleńki, która  w wieku lat 70 ( na moje oko) stwierdziła, że  chyba zacznie biegać. Na razie  rekami tylko, a później  się  zobaczy.
Zdrówka  życzę  babci spotkanej na trasie.