sobota, 31 maja 2014

Przepis na Supermana

Miałam sobie odpuścić pisanie w weekend, co za dużo, to nie zdrowo – tą zasadę stosuję na każdej płaszczyźnie mojego życia. No, ale nie zostawię tej wiedzy dla samej siebie przecież. My feministki, my kury domowe, my super kobiety musimy wiedzieć, jak możemy w łatwy sposób przygotować sobie materiał na Supermana, do którego wzdychają tłumy, a którego nie ma żadna z nas.
Tak się dziś stało, przez to co mnie spotkało miałam okazję zasiać ziarenko, z którego wyrośnie Superman – yeeeah.

Podaje przepis  z opisem sytuacji, w której każda z nas pewnie nie raz się znajdzie.



Wstaje rano, mam zajęcia jogi, trzeba chyba zdarzyć na zajęcia ( nienawidzę spóźnialstwa u nikogo, a zwłaszcza u siebie), to co, no proste biorę kluczyki i idę ze stoickim spokojem do Reni ( samochód marki Renault – combi czy jak mu tam). Wkładam kluczyk i co yyyy eeee – cholera ciężko opisać dźwięk. Samochód zwyczajnie ma wyładowany akumulator, padł mu alternator, rozrusznik działa, bo łapie w pierwszej chwili, ale z każdym kręceniem silnika coraz ciszej jęczy. Jak nie wiesz co to akumulator, rozrusznik, czy alternator, bez paniki, pomiń to zdanie i przeczytaj : Nie chce mi zapalić samochód. 

Co zrobi kobieta, która wie, że chce żeby wśród nas, na naszym globie byli sami Supermani. Taka kobieta wyjdzie z auta, cholera nie ma nikogo na parkingu, nie zaciągniesz nikogo, żeby popchał Ci auto, nie odpalisz "z popychu".  Nie załamuj rąk kochana, wysiądź z auta, zaznacz swoją władzę i przewagę na maszyną i kopnij ją z całych sił w oponę, yeah emocje opadły. 

Weź telefon do łapki i dzwoń po taxi, spieszysz się przecież na zajęcia czy gdziekolwiek indziej. Zażądaj od dyspozytorki żeby przyjechał facet. Poczekaj i wsiądź do taxi z wielkim grymasem na twarzy i wzrokiem uwielbienia, który skierujesz na taksówkarza ( nie każdy taksówkarz się nadaje, ale to wiesz)
Mój się nadawał, opowiedz mu jak to ratuje Ci życie, bo dowiezie Cię na czas. Jemu wyrosną skrzydła podczas tych Twoich lamentów, już prawie będzie chciał Ci dać namiary na mechanika. Ty wiesz  jednak, że wystarczy naładować akumulator i sprawdzić czy ładuje alternator.  Nie zdradzaj się z tą wiedzą. Niech facet pędzi  taxi, niczym rycerz na białym rumaku – powoli staje się Supermanem, który ratuje Ci życie J Z uśmiechem i bez pośpiechu możesz wyjść z taxi i popędzić lekko spóźniona na zajęcia i oczywiście nie zapomnij mu podziękować za wykład na temat samochodów, oj jakie to było fascynujące.
Pierwszy Superman został zasiany.  Yeah.

Po zajęciach musisz wrócić jakoś do domu, nie będziesz zmęczona jak pies, wracać MPK przecież, ale to nie problem przecież na jodze można zasiać ziarenko supermeństwa w mężczyznach, którzy ćwiczą, Oni Ci sami zaproponują podwiezienie do domu. Nie zdradzę jakie to sposoby, musicie zacząć chodzić na jogę.
Dajmy szanse tym co nie ćwiczą, no jasne, nie będę taka, szanse dam.

Dzwonię do znajomego ( H. jak to czytasz, to wiedz, że jesteś Supermanem). Dzwonię i oczywiście nie płaczę, tylko pytam grzecznie, czy wie co zrobić jak samochód robi tak yyyeeee – nie pali. Nie przyznam się, że wiem, dam mu się wykazać. YES wie!!! Dobry grunt. Znajomy  jak Superman pędzi przez miasto i podpina kable, oczywiście sam, bez mojej pomocy – taki jest zajebisty. Kolejny Superman dnia dzisiejszego. Dziękuje – jesteście wszyscy wspaniali.


Kobiety nie śpiewajcie  jak durnie: „ Gdzie Ci mężczyźni, orły, sokoły, herosy……”
Ich jest cała masa wokół-  trzeba tylko nauczyć się pokazywać im, że drzemie w nich Superman, Zorro czy Batman, a kto to zrobi lepiej niż my.

czwartek, 29 maja 2014

Oto jestem, możecie już rozkładać czerwone dywany :)

Pierwszy raz usłyszałam prośbę „pisz bloga” jakieś 3 lata temu, nie zastanawiałam się dlaczego, bo nie lubiłam Kominka, nie obchodziło mnie to co się dzieje w tej całej blogosferze, to nie był mój feeling.
Co jakiś czas znów się pojawiały prośby od znajomych, nieznajomych, ludzi ulicy, Pani z warzywniaka: „Pisz bloga” No cholera – jakaś epidemia, na którą jestem odporna. Może tych wszystkich proszących nie szczepili w dzieciństwie od wścieklizny, mnie mama zawsze chciała zaszczepić, zwłaszcza w wieku lat 15 - wystarczy spojrzeć mi w oczy, zrozumiecie dlaczego





Zaczęłam się zastanawiać, gdyż wrażliwość ma przeogromna. 
O czym niby mam pisać?
Żarcie? – lubię, ale jak ktoś mi zrobi i najlepiej nakarmi w przerwach moich zajęć. Blog modowy? No proszę – w takim natłoku tych modelek ubranych od stóp do głów w różowe ubranka, moje stroje mogą się nadawać najwyżej na blog modowy rodem z bazaru.
Mam wiele zainteresowań, ale nie mam czasu się nimi dzielić na blogu, bo jestem człowiek korpo, który jak już wyczołga się o własnych siłach z biura leci z jęzorem na brodzie na jogę, a potem na zumbę i jeszcze raz na jogę. Oto ja! Aaa jeszcze jest młode, które tak potrafi dopiec, że blog musiałby być dostępny tylko po godzinie 22.

 Jako matka, jako nauczyciel jogi, jako korpoludź, jako lekko skrzywiony człowiek z prostym kręgosłupem moralnym, jako człowiek z przeogromną ilością empatii informuję.
Jestem na swoim terenie – na moim własnym blogu!!!


Co z tego wyjdzie? Sami zobaczycie.