czwartek, 19 lutego 2015

Nie taki ornitolog straszny...

  Przyznacie z ręką na sercu, że nie czytacie instrukcji?  Czy się mylę i tylko ja tak mam?  Nie sądzę?  Z autopsji, obserwacji, a nawet badań nad zachowaniem współczesnego człowieka można stwierdzić, że jesteśmy zbyt leniwi, zbyt pochłonięci życiem, żeby tracić czas na instrukcje, regulaminy i te inne pierdolety.
Zazwyczaj zdajemy się na własny intelekt, wyczucie lub tak, jak ja dzisiaj na ornitologa ( w wolnym tłumaczeniu- speca, który wesprze nad swoją wiedzą w momencie, gdy nie możemy samodzielnie sobie z czymś poradzić)
Ja dziś takiego ornitologa spotkałam na swojej drodze, a dokładniej na stacji benzynowej.
Wybiegam z pracy z jęzorem na brodzie. Młodą odebrać ze szkoły,  zakupy zrobić,  tamto i owamto...czas, czas, czas. ... Jak zwykle w takich sytuacjach moja Renia ( o Reni było już tu i tu) musi mnie zawieźć. Tym razem jest to odwieczny problem z uciekającym z koła powietrzem i moim brakiem czasu żeby to naprawić,  a raczej pojechać do mechanika, czy innego pana od pompowania - kół oczywiście.


Biegusiem na stacje. Nie raz pompowałam, napompuje i teraz. Na kompresorze wybieram odpowiednią ilość barów- ma się tą wiedzę-  podłączam wężyk do wentylka, czy jak mu tam i czekam.  Czekam, czekam, czekam...  Nosz kurde- zepsute czy co? Nie pompuje. Już mnie trzęsie,  bo przez to badziewie uciekają cenne minuty mojego czasu.      
 Miałam już zrezygnować i jechać gdzie indziej szukać kompresora, gdy usłyszałam krzyk z drugiego końca stacji.
"Dotknie Pani ptaszka!!!!" - przystojny, starszy pan w długim płaszczu,  a zboczony. Zamurowało mnie i patrzę dalej. Ten w moją stronę z tym samym krzykiem na ustach, w tym płaszczu.
"Ptaszka, proszę dotknąć ptaszka!!!"
Widno jest, ludzi na stacji pełno,  ja w reku trzymam wąż od kompresora - nie jest źle,  uduszę jak odchyli płaszcz :)

Pan w płaszczu oczywiście miał na myśli "ptaszka" na wyświetlaczu kompresora, bez którego urządzenie się nie uruchamia.  Wszystko grzecznie mi pokazał i pomógł w pompowaniu, za co mu serdecznie podziękowałam,  w myślach przeprosiłam.  Dzięki niemu wiem, że nie taki ptaszek straszny....a wystarczyło przeczytać instrukcje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz