Powód szczęścia opisany był tutaj
OOO nie tak szybko "mamuśka", z moją młodą jest jak z krzywą Gaussa.
Postanowiłam umilić mojej genialnej córce popołudnie, takie szare i ponure, po obwieszczeniu wyników testów koniecznie jakoś musi być inaczej.
Będę piekła ciasto!!!
Najlepsze pod słońcem, bo z ogromną dozą miłości, żebym nawet upiekła zwykłego murzynka.
Składniki kupione, zakasuje rękawy i do roboty. Wszystko dla młodej.
Ta siedzi przy kompie i sprawdza z wielkim zaciekawieniem na stronie OKE za co punkty zostały przyznane i gdzie dokładnie popełniła błędy
Po czym z wielkim zębiskami ( ten uśmiech zawsze coś znaczy, coś czego się boje) obwieszcza:
" Mamuś do 2-go miejsca mi zabrakło 2pkt. Wiesz za co mi zabrali?"
Mieszam ciasto, kremem smaruje i pytam oczywiście: "Za co serduszko? "
Ta jeszcze większy uśmiech, oczy jak 5 zł: " Za przecinki"
"Yyyyy, że jak za przecinki. Źle wstawiłaś?"
Młoda: " Nieeee, ja ich wcale nie wstawiłam. Ja zwyczajnie mam uraz do przecinków. Kiedyś nie wiedziałam, gdzie je wstawiać, teraz już wiem, ale tego nie robię. Taka niemoc, nie lubię przecinków, to ich nie wstawiam"
Nosz ..... gdybym się tak tej masy do ciasta tyle nie nażarła, to bym.....
Kocham swoje dziecko, jestem oaza spokoju i wszędzie wstawiam przecinki.
Idę zjem jeszcze kawałek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz