Geny, geny, geny - moje podejście do życia, osobowość skądś się musi brać.
Oby Wam troszkę ten obraz przybliżyć poczęstuje Was "świeżą bułeczką"
Bunia ( czyt. mama) spędziła weekend z Młodą w moim mieście podczas mojej nieobecności ( zjazdy, delegacje). Bunia musi kiedyś wrócić do domu, wiec pojechała.
Mamy taką niepisaną zasadę, że jak gdzieś jedziemy, to po podroży dzwonimy do siebie i mówimy, że podróż zakończyła się sukcesem itp.
Dzwoni wczoraj do mnie po południu Bunia i rzecze:
" Żabko wiesz co się stało. Wsiadam do autobusu, kupuje bilet do domu, zajmuje miejsce siedzące. Przysnęło mi się i obudziłam się w Zamościu"
"Gdzie???"
" No przespałam przystanek i obudziłam się 60 km za daleko"
Powyłam się ze śmiechu i nie skojarzyłam w pierwszej chwili, że nie ma opcji, żeby jadąc do domu Bunia jechała w stronę Zamościa.
Ryczę ze śmiechu do słuchawki, a Bunia dalej swoje:
" Udało mi się hihihi. Żabko nie przespałam, ale chciałam Ci humor poprawić, to taki żart wymyśliłam"
Buniu jesteś zajebista ( czyt. Mama najlepsza w całym kosmosie)
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz