środa, 18 czerwca 2014

(Mt 5,43-48)

  "Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski."
(Mt 5,43-48)

Poważnie się zrobiło, a jak. Wierzący czy niewierzący, praktykujący czy niepraktykujący, biały, czarny i zielony, każdy człowiek powinien w mojej opinii po części czerpać z tego, co niesie ze sobą powyższy cytat.
Dlaczego? BO TAK – uwielbiam to sformułowanie, a na serio, serio, to uważam, że warto czasami nawet nieprzyjacielowi okazać serce, bo takie postępowanie najbardziej w niego ugodzi. Może da mu do myślenia, a może i nie, ale Tobie zapewni spokojne sumienie i lepszy sen. Empatia lubi spać spokojnie, oj lubi.
O czym będzie mowa?
 O tych mendach, które marnują nasz cenny czas wydzwaniając z ofertą najbardziej zajebistego Internetu, ubezpieczenia czy też głupich garnków, które same gotują i się zmywają. Większość ludzi na słowo telemarketer czy sprzedawca telefoniczny pieni się, zielenieje, ciśnienie mu wzrasta i najchętniej, by mu nawsadzał  kilka soczystych epitetów, typu złodzieju, oszuście, świnio – czy jak kto woli.
Ja mam inny sposób na takich. Stosuje go od dawna i zazwyczaj taki sprzedawca po rozmowie ze mną z uśmiechem dzwoni do kolejnego Klienta, niektórym zdarza się nawet poryczeć ze śmiechu. Ja po takiej rozmowie sprzedażowej mam „ banana na buzi”, bo wiem że niewinnemu „ wciskaczowi gówna” nie podniosłam ciśnienia stwierdzeniem: ” wsadź se to Pan w ….”





A wygląda do tak:
Sprzedawca: „ Dzień dobry dzwonie do Pani z zajebistą ofertą bla, bla bla „ – cienkie chwyty sprzedażowe

Empatia – słucha z uwagą, jeżeli jego monolog nie trwa dłużej niż minutę nie przerywa, jeżeli trwa to rzecze:
„Proszę Pana dzwoni do mnie Pan z fascynującą ofertą, ale muszę Panu przerwać, żeby Pan wiedział jak mnie zadowolić jako przyszłą Klientkę Państwa firmy, bo rozumiem, że chce mnie Pan zadowolić jako przyszłego Klienta”

Sprzedawca: „ No oczywiście, wszystko dla naszych Klientów bla bla bla”

Empatia: „ Pierwszym krokiem  do tego żebym stała się mega zadowolonym Klientem będzie wykonanie mojej prośby”

Sprzedawca: „ yyyyyyy”

Empatia: „ Proszę wziąć karteczkę i coś do pisania, będę dyktować. Mogę? No oczywiście, że mogę zatem dyktuje: 48521 4125885 0000 …. Itd. Zapisał Pan?”

Sprzedawca: „ yyyy, tak”

Empatia: „ Zatem proszę Pana, proszę ten numer wprowadzić w umowę, którą nie omieszkam podpisać z przeogromna radością pod warunkiem, że będzie tam informacja, że na ten numer konta co miesiąc będziecie mi przelewać kwotę 50 zł np. – zachłanna nie jestem, za korzystanie z Państwa usług”

Sprzedawca: „ ale jak to?”

Empatia: „ No tak, chce Pan mnie zadowolić? Chce!!! Zatem taka umowa mnie zadowoli, a Pan będzie miał cel sprzedażowy wyrobiony i będziemy wszyscy szczęśliwi, bo ja chce korzystać z Internetu, garnków czy co tam Pan sprzedaje, ale za darmo z niewielką dopłatą. Gdybym chciała zapłacić i gdybym miała potrzebę zakupu, to bym do Pana zadzwoniła sama, a skoro nie dzwonię, to znaczy, że nie potrzebuje. Jednak jestem tak otwartym na propozycje człowiekiem, takim fantastycznym Klientem, że może Pan mi sprzedać co pan chce, ale tylko na warunkach , które mnie zadowolą do końca.  Kiedy mogę się spodziewać kuriera z umową?”

Sprzedawca: „ yyyy to chyba Pani nie zadowolę”

Empatia: „ Następny proszę!!!”


Nie traktujmy sprzedawców jak wrogów, oni nimi nie są, oni chcą spokojnie sprzedać garnki, których za cholerę nie potrzebujemy, ale taka jest ich rola. Bądźmy dla nich mili i uprzejmi, aby i im żyło się lżej.

AMEN



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz